Niedziela poprzedzająca pierwszy dzień sierpnia już od 1982 roku tradycyjnie związana jest za apelem Biskupów, zachęcającym wiernych do podjęcia w czasie tego wakacyjnego miesiąca abstynencji alkoholowej. Wiele osób przyjmuje ten apel z dużym dystansem, a niekiedy nawet z nieco cynicznym uśmiechem na twarzy, dlatego … … spróbujmy jeszcze raz, pokrótce przyjrzeć się temu wezwaniu. Sierpniowe wezwanie do abstynencji ma głębokie korzenie historyczne jak i religijne. Z jednej strony w tym czasie wspominamy takie wydarzenia jak: Cud nad Wisłą, Powstanie Warszawskie, Sierpień `80, z drugiej święto Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny, czy uroczystość Matki boskiej Częstochowskiej. Trudność podjęcia tego wezwania wynika przede wszystkim z tego, iż wiele osób przeżywa w tym czasie swój wakacyjny urlop i pragnie umilić sobie ten czas wypoczynku alkoholem. Warto sobie jednak zadać pytanie, czy rzeczywiście jest to jedyny powód? Czy jest to w ogóle argument, którego nie da się pominąć?! Czy faktycznie nie da się przeżyć radosnego czasu wypoczynku i zabawy bez ,,małego piwka”, drinka, albo kieliszeczka alkoholu? Te pytania nabierają dodatkowej wagi, gdy przypomnimy sobie, że od XIX wieku nasz naród był systematycznie rozpijany najpierw przez zaborców, później podczas wojen, aż wreszcie w okresie komunizmu. To wszystko sprawiło, że w naszą narodową świadomość niestety wgryzła się myśl, że ,,picie” nie jest czymś złym. Na szczęście wiele lat ciężkiej pracy i uświadamiania przyczyniły się do tego, że jednak nasze myślenie w tej dziedzinie uległo już niemałej zmianie. Dzisiaj już wiemy, że alkohol choć sam w sobie nie jest zły, bo przecież stworzony dla człowieka, gdy padnie na odpowiedni grunt, może zasiać uzależnienie i przynieść spustoszenie nie tylko w życiu osobistym, lecz także rodzinnym i społecznym. Dlatego zanim z góry założymy, że apel biskupów jest przejawem odrealnienia, lub swego rodzaju archaizmem nie przystającym do norm funkcjonowania dzisiejszego świata, warto się zastanowić, czy nie byłoby jednak warto przejąc się tym apelem i podjąć wyzwanie. Wyzwanie, które jakby nie było jest wyrazem szczególnej miłości nie tylko do naszych bliźnich, lecz także do siebie samego i przede wszystkim Boga.