Katecheza na niedzielę 4 maja

Szaweł (hebr. „pożądany”) był gorliwym faryzeuszem, troszczącym się o przestrzegania Prawa. To doprowadziło go do fanatycznej wręcz żądzy usuwania
wszystkiego i wszystkich, którzy mogli tym przekonaniom zagrozić – z „uczniami Pańskimi” (Dz 9, 1) na czele. Spotkanie ze Zmartwychwstałym Chrystusem
doprowadziło jednak nie tylko do zmiany imienia, ale przede wszystkim do głębokiej przemiany samego Szawła.
My również w imię bezwzględnej obrony wyznawanych wartości możemy nie zauważać drugiego człowieka. Jego wrażliwość, nierzadko kruchość, przeżycia
wewnętrzne czy kondycja duchowa mogą nie mieć większego znaczenia w zderzeniu z naszym zdenerwowaniem. Warto w osobistym rachunku sumienia odpowiadać sobie od czasu do czasu na pytanie: czy nasze życie nie jest przyprawione goryczą i gniewem? Czy nie zdarzyło się nam unosić, aż do znieważania tych, z którymi przyszło nam żyć?
Tymczasem Jezus przebaczył nam jeszcze wtedy, kiedy byliśmy bezsilni (Rz 5,6). Nieustannie zachęca nas do przyjęcia tego darmowego daru, a w konsekwencji
zerwania ze starym życiem, by wejść na drogę stawania się dobrymi i miłosiernymi jak Ojciec.
Kiedy nie wiemy, co czynić, warto prosić Zmartwychwstałego, by lękową wrzaskliwość i złość pomagał nam pokonywać radością ze spotkania z Nim. Będąc
„pielgrzymami nadziei”, głośmy bliskim i dalekim Ewangelię o pokoju, stale odnawiając się w Duchu Świętym dzięki Słowu Bożemu. Pozwólmy Panu zdjąć łuski
z naszych oczu, by nasze światło jaśniało, pokonując mrok tymczasowej beznadziei. Jak Pan przebaczył nam, tak i my przebaczajmy!