I tak upłynął wieczór i poranek, dzień piąty… [zdjęcia]

Dzień piąty – niemiłosiernie gor
DSC00863
ący wymagał intensywnego chłodzenia w wodzie. Każdy uczestnik wyjazdu odnalazł swoje miejsce. Oczywiście nikt, nie mógł czuć się nieswojo na giewartowskiej plaży. Jedni doskonalili swoje umiejętności pływania kajakiem na wodzie. Natomiast początkujący, nieco starsi ćwiczyli bliżej brzegu lub na lądzie. Nic nie pozostało, tylko dołączyć do ekipy mocnych!

DSC00759

 

Jak wspomnieliśmy na początku plaża dawała ukojenie dla umęczonych ciał wysoką temperaturą powietrza. Cały dzionek z przerwami na posiłki i odpoczynek młodzi spędzili w pobliżu wody lub w wodzie. Najmłodsi doskonalili swoje umiejętności łapania ryb. Oczywiście bez wędziska. Biedne rybki…

DSC00899

Na plaży można było podziwiać talenty rzeźbiarskie najmłodszych dzieci. Pojawił się herb jednej z drużyn piłkarskich. Inni jeszcze toczyli bitwy wodne.

Pamiętaliśmy też o naszych jubilatach i solenizantach, którzy podczas wyjazdu mieli swoje święto. Nie zabrakło życzeń i ciepłych słów płynących w ich stronę.

Sam wieczór zakończyła wspólna Eucharystia na świeżym powietrzu (w plenerze). Niestraszne były nam nawet chrabąszcze majowe. Mimo, że jest już lipiec przyjęliśmy je z radością. Wieczór tradycyjnie spędziliśmy na rozmowach.