Hej, chłopcy, bagnet na broń!!!
Kolejna, 76 rocznica wybuchu powstania w Warszawie. Nie jedno już napisano o niesłuszności i zbyteczności Powstania Warszawskiego. Zastanawiamy się czy „warto było„, czy „opłaciło się„. Powinniśmy rozróżnić dwie strony powstania polityczną i wojskową. Z punktu polityki do dzisiaj nie znamy obiektywnej prawdy na ten temat. Inaczej jest z Powstaniem Warszawskim jako zbrojnym czynem ludności stolicy. Cokolwiek powie o tym wydarzeniu historia, widzimy w nim tragiczny, ale wzniosły akt świadomości narodu. Był to manifest narodu, który świadom swej przeszłości, swej wartości kulturalnej, ceni sobie drożej nad życie, nad osobiste szczęście, niezależność zewnętrzną i wolność wewnętrzną. Protest wolności narodowej… I świat go zrozumiał. Najpierw odpowiedział zdumieniem, potem podziwem wreszcie pomocą jaka była wtedy możliwa. To akt bohaterstwa zbiorowego, bohaterstwa miliona ludzi.
Jakie słowa mogą wyrazić ten czas sierpnia 1944 roku. Na pewno nie słowa wielkie i patetyczne. Jedynie słowa najbardziej proste. Dlatego słowo „chłopcy” mówi nam dziś więcej niż słowo „bohaterzy”. Bo całe to zamieszanie rozpoczęli chłopcy z Żoliborza. Trwało dwa miesiące, po których z wielkiego miasta zostały gruzy. Rozpacz w sercach, przekleństwa, łzy i kilka żołnierskich piosenek. I to wszystko. Wszystko? Nie, pozostało coś jeszcze. Coś bardzo wielkiego uniesiono z gruzów Warszawy, co zostanie jako trwała wartość naszego narodu: spełniony do końca obowiązek. Bez względu na to, jak był ciężki. W trudzie i śmierci, strachu, rozpaczy. I niezależnie od sądu, jaki wyda historia, to jedno przyzna niewątpliwie: obowiązek został spełniony.
Z tych dni wyrosło jeszcze coś: Poczucie ceny, którą płaci się za każdy krok i decyzję. Ceny istnień ludzkich, krwi i łez, zniszczonego miasta i ogromnych strat. Warszawa została odbudowana, być może jest nawet piękniejsza niż przed wojną, jednak pod tą nową Warszawą pozostaną groby powstańcze. Stojąc nad tymi grobami możemy śmiało powiedzieć, że ci „chłopcy” z sierpnia 1944 roku stają się bohaterami. Po 76 latach słowo „bohater” staje się słowem najprostszym, oddającym wielkość tamtych dni i wielkość ludzkiego wysiłku. Bohaterem tamtego okresu nie był tylko żołnierz, lekarz udzielający pomocy rannemu, łączniczka przedzierająca się kanałami do celu. Bohaterem był każdy, trwający w tych strasznych warunkach, bo swoim trwaniem umożliwiał żołnierzom walkę z wrogiem. Bohaterami byli chłopcy i dziewczęta, którzy z pogardą śmierci wykonywali rozkazy. Bohaterami byli ci co polegli na gruzach miasta- ci, co poginęli zapędzeni w niewolę- i ci, co przeżyli.