Dzień Niepodległości 11.11.2016.
Kto ty jesteś? Polak mały. Jaki znak twój? Orzeł biały. Gdzie ty mieszkasz? Między swemi. W jakim kraju? W polskiej ziemi. Czem ta ziemia? Mą Ojczyzną. Czem zdobyta? Krwią i blizną. Czy ją kochasz? Kocham szczerze. A w co wierzysz? W Polskę wierzę. Coś ty dla niej? Wdzięczne dziecię. Coś jej winien? Oddać życie.
Z czym kojarzy się ludziom naszego pokolenia patriotyzm? Przede wszystkim z bohaterstwem ludzi w II wojnie światowej lub czasami komunizmu. Ich poświęceniem gdy narażali życie lub zdrowie dla dobra ojczyzny.
Czasy się zmieniają. Dziś żyjemy w państwie demokratycznym, nie uwikłanym w konflikty zbrojne, bez zagrożenia rozbiorami, po prostu bezpiecznym. Nasze dzieci chodzą spokojnie do szkoły, my do pracy. Bawimy się, spełniamy swoje marzenia, rozwijamy się zawodowo.
Jednak w takim dniu jak 11 listopada powinniśmy zadać sobie pytanie. Czym dla mnie jest patriotyzm? Czy znaczy to samo co przed wiekami? Czy może jest tylko sloganem? A może to puste słowo, wyraz naiwnej tradycji. Dziś bycie patriotą jest bardzo trudne. Nie ma sytuacji oczywistych; ojczyzna czy kolaboracja, walka z wrogiem i ofiara krwi. W naszych czasach o patriotyzmie świadczą czyny dnia codziennego.
Dla nas mieszkańców Kłecka, patriotyzm powinien przejawiać się dbałością o naszą małą ojczyznę. Możemy to wyrazić przez bardzo proste czynności: szacunek dla miejscowej społeczności, miejsc publicznych, miejsc pamięci oraz przez udział w różnych przedsięwzięciach.
Do takiej manifestacji lokalnego patriotyzmu mieliśmy okazję 5 listopada, gdy w MGOK mieszkańcy gminy i nie tylko czytali wspólnie „Quo vadis” – Henryka Sienkiewicza. Na widowni około 60 osób przede wszystkim tych, którzy czytali.
W piątek 11 listopada kolejna okazja. Święto Niepodległości. O godzinie 10.00 Msza Święta w intencji Ojczyzny, wydawać by się mogło będzie pełen kościół, no ale …. Szału nie było. Po mszy było złożenie wiązanek pod pomnikiem Obrońców Kłecka. Ludzi też jak na lekarstwo. Potem występ chóru „Jedność” na sali widowiskowej w Kłecku. Liczba miejsc na widowni 600, oglądających może polowa?
Po zeszłorocznych obchodach gdzie ludzi był pełen rynek, można by przypuszczać, że coś drgnęło po wieloletnim marazmie. Mija 365 dni i można zadać się pytanie. Gdzie są ci ludzie? Wyjechali? Odpowiedź jest chyba do odgadnięcia. Dla większości osób celem zeszłorocznej wizyty na rynku nie był pierwiastek patriotyczny, ale zwykła ciekawość. Czy uda się zatańczyć? Kto się pomyli? Kto się potknie? I jak będzie smakować gęsina z Krakowa?
Nie można oczywiście generalizować, i nie powinni czuć się dotknięci Ci, którzy z przyczyn od siebie niezależnych(praca, choroba, opieka nad chorym dzieckiem itp.) nie dotarli. Jednak większość nie dotarła z błahych powodów. Może spali po imprezie? Może był fajny film w telewizji? A może po prost dlatego, że budząc się rano zobaczyli kilka centymetrów śniegu i pomyśleli: takie zaspy jak my potem wrócimy do domu?
Dziś nie potrzeba heroicznych aktów, lecz kształtowania charakteru i rozwijania świadomości, dbania o to aby trud i poświęcenie wcześniejszych pokoleń nie zostało zmarnowane.