Gdyby Polacy nie wygrali bitwy warszawskiej, Europa stałaby otworem przed inwazją bolszewizmu. Rocznica tego zwycięstwa, to nie tylko polskie święto, to powinno być święto całej Europy. Jest to data w naszej historii, której nie powinniśmy zapominać.
Trudno sobie wyobrazić jakby wyglądała Polska, gdyby zwycięstwo było po stronie bolszewików. Powinniśmy wiedzieć, że bitwa warszawska to powód do narodowej dumy, tak jak Grunwald czy Wiedeń.
Wielu twierdzi, że należałoby odróżnić, rozdzielić historyczne znaczenie bitwy warszawskiej od mitu „cudu nad Wisłą”. Jednak w tym przypadku jest to trudne do zweryfikowania. Historia bowiem to nauka o przeszłości, naukowa analiza zebranych faktów w sposób obiektywny. Mit to opowieść o czymś nierealnym, nie sprawdzonym naukowo. Mit snuje uniwersalną opowieść o tym co słuszne, prawdziwe i fundamentalne dla trwania wspólnoty.
W II Rzeczpospolitej, 15 sierpnia był dniem wielkiego triumfu polskiego oręża i towarzyszyło temu przekonanie o interwencji w tym zwycięstwie sił nadprzyrodzonych. Pamięć o niej niemal zaraz nabrała wymiaru mitycznego, zwycięstwo stało się uniwersalną opowieścią umieszczającą Polskę, w kontekście nadprzyrodzonego ładu, starcia sił dobra i zła. Dziś bitwa warszawska przedstawiana jest jako splot szczęśliwych okoliczności, dobrego dowodzenia naszych i złego dowodzenia tamtych. Bitwa ta nie zmieniła praw natury. Pod Armią Czerwoną nie rozstąpiła się ziemia, nad polami bitewnymi nie było anioła z mieczem gorejącym. Jednak brak dostrzegalnych rzeczy nadprzyrodzonych, nie wyklucza zaangażowania sił niebieskich. Dla niektórych wystarczą subtelne znaki.
Takim znakiem są słowa jednego z generałów, uczestnika francuskiej misji wojskowej w Polsce w roku 1920. Mówił on: „Cud Wisły powiedziano. Cud, czy to znaczy, zdarzenie w którym objawiła się ręka Opatrzności? Nie będę temu przeczył, bo podziwiałem, w owym sierpniu 1920 roku, z jaką żarliwością naród polski padał na kolana w kościołach i szedł w procesjach, z Najświętszym Sakramentem po ulicach Warszawy. (…) Jak mówi nasze przysłowie: pomagaj sobie, a niebo ci dopomoże. Tak to Polska cudownie sobie pomogła”.
Bitwa warszawska jest postrzegana jako, osiemnasta decydująca bitwa w dziejach świata. Historia zna mało wydarzeń, mających większe znaczenie niż ta bitwa, jednak nie zna żadnego, które by było mniej doceniane. Gdyby bitwa pod Warszawą zakończyła się zwycięstwem bolszewików, byłby to punkt zwrotny w dziejach Europy. Naszym zadaniem powinno być głoszenie prawdy o tym wielkim zwycięstwie.
Dwudziestolecie, choć nie idealne, dało nam wielką spuściznę. Pokolenie Kolumbów, wspaniałą młodzież wychowaną w kulcie niepodległości, ideową i ofiarną. Dostaliśmy kulturę, naukę i rozwój gospodarki. Tamto zwycięstwo, pierwsze od zwycięstwa pod Wiedniem, stało się fundamentem młodego państwa, państwa wstającego z kolan po 123 latach niewoli. Gdyby nie było „cudu nad Wisłą”, to zostalibyśmy pozbawieni wszystkiego co stanowi fundament naszej państwowej i narodowej tożsamości: konstytucji marcowej i kwietniowej, parlamentaryzmu, autorytarnych doświadczeń po maju 1926 roku, socjalistów, narodowców i państwowców i wielu innych rzeczy, które kształtowały naszą tożsamość. To, kim dziś jesteśmy, do czego się odwołujemy, kogo cytujemy, zawdzięczamy tamtemu zwycięstwu z sierpnia 1920 roku. Ono nas uratowało, być może nie tylko nas. Dlatego powinniśmy pamiętać o tym wszystkim ilekroć będziemy rozmawiać o tym wyjątkowym wydarzeniu w naszej historii.